Jejku, dawno nie pisałam! No ale sprawy osobiste...
A teraz trochę o mojej "klątwie". Zawsze miałam strasznego pecha do facetów. Mój pierwszy chłopak zranił mnie tak bardzo, że strasznie się zmieniłam - po prostu to była dla mnie wielka trauma. Kochałam się w nim już od 3 lat a on zaproponował mi chodzenie. Byłam normalnie w 7 niebie, ale okazało się że to był "tylko" głupi zakład. Dupek nawet nie powiedział mi wprost że z nami koniec tylko przekazał mi to przez koleżankę która nic nie wiedziała. Potem w dodatku zaczął chodzić z dziewczyną której od zawsze nienawidziłam. Super nie?! Potem był kolega z którym strasznie fajnie się dogadywałam, wygłupialiśmy się i w ogóle, ale z mojej strony było to tylko tak po przyjacielsku, bo miał już dziewczynę. Ale ja się zakochałam a oni się rozeszli. No i mój ukochany się załamał i nie miał ochoty na kolejne związki. Dwa razy zakochałam się w najlepszych kumplach którzy znali się od kołyski i nie wiedziałam kogo wybrać bo zależało mi na obu. I był jeszcze straszny zboczeniec próbujący zaciągnąć połowę dziewczyn ze szkoły do łóżka. Zawsze trafiają mi się "najfajniejsi".Teraz to chyba lepiej się nie zakochiwać i poczekać na tego jedynego xD