sobota, 26 lutego 2011

Takie tam małe zawirowanie w życiu ;)

Koniec ferii :/ Z jednej strony cieszę się, że zobaczę moją klasę bo stęskniłam się już za moimi wariatami ale z drugiej strony będą lekcje i pobudki o 6:20. W sumie przez ferie i tak nie zrobiłam nic konkretnego chociaż zawsze tyyyyyle planuję...

Założyłam sobie facebooka. Nie wiem po co mi to, jeszcze tego nie ogarniam całkiem. Paula mnie namówiła.

Dzisiaj 18 u Mateusza ;D Hehe zamiast się szykować to siedzę na kompie <żal> Jeszcze nie mam prezentu :/ Coś cienko to widzę heh

Miałam zrobić prześwietlenie kręgosłupa, ale jakoś czasu brakło. Pisałam trochę o tym z Olim i teraz żałuję. On teraz się martwi i wgl. a ja na to zlewam aż mi głupio jak on tak się dopytuje co ze mną, czy już byłam u lekarza. W sumie fajnie wiedzieć, że ma się kogoś kto się o ciebie troszczy i martwi. Głuptas ;**

I jeszcze kupiłam sobie starter z Orange. Kciuk mnie już boli od pisania esów :D

środa, 16 lutego 2011

Brak mi słów, brak łez...

    To spadło na nas tak nagle. Bez ostrzeżenia, bej jakichkolwiek znaków.
W piątek przyszłam na przystanek. Od razu zwróciła się do mnie Wiola:
-Wiesz co się stało? - zapytała. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Bałam się zapytać.
-Wiesz co się stało?
- Nie... - odpowiedziałam.
- Olaf nie żyje. Powiesił się.
W tym momencie świat przestał się kręcić. Usiadłam na ławce, a po twarzy płynęły mi łzy. Podjechał autobus. Wsiadłam. Patrzałam w okno. Następny przystanek. Wsiadła Martyna. Zaczęłam płakać. Wioleta nie mogła mnie uspokoić. Po chwili płakałyśmy wszystkie trzy. Później się uspokoiłam. Ogarnęła mnie fala wściekłości, miałam ochotę coś rozwalić. Znowu zaczęłam płakać. I tak w kółko.

Gdy dojeżdżaliśmy do szkoły uspokoiłam się, wytarłam policzki. Już jakoś się trzymałam. Kiedy weszliśmy do szkoły zobaczyłam, że wszyscy są na czarno. Zobaczyłam schody na których rozmawialiśmy po raz ostatni. Miałam łzy w oczach, spuściłam głowę. Byle dojść do szatni. Ale nie dałam rady. W połowie korytarza zaczęłam płakać. W szatni rzuciłam plecak i osunęłam się na podłogę.


Poszłam pod klasę. Wszyscy na czarno. Cały korytarz milczał. Wszyscy zapłakani, z zapuchniętymi, czerwonymi oczyma, niewidzącym wzrokiem wpatrują się gdzieś w dal.

Na religię przyszła do nas dyrektorka z dwiema paniami psycholog z poradni. Płakaliśmy. Mówiliśmy o Olafie.

Marek poszedł Go odwiedzić w czwartek wieczorem. Ale dowiedział się że najlepszy przyjaciel nie żyje. W środę wieczorem, pomiędzy 21:30 a 22:00 poszedł do łazienki i się powiesił. Ponoć na ręczniku i pasku. Michał był u niego w ten sam dzień, popołudniu. Wszystko było w porządku. Nic nie było po nim widać. Nawet się nie pożegnał.

A w sobotę był pogrzeb. Nie płakałam, chociaż chciałam. Ale nie potrafiłam już płakać, brakowało mi łez.

A po głowie kołaczą mi się tylko dwa słowa: Olaf i Dlaczego?
Ciągle w to nie wierzę.
Mam nadzieję, że tam Ci lepiej.

wtorek, 8 lutego 2011

Już prawie rocznica....

Ehh.... już prawie rocznica a ja napisałam przez ten czas tylko te kilka postów. Żałosne. Ale cały czas pamiętam o tym blogu =)
Teraz chyba powinnam dokończyć historię rozpoczętą w poprzednim poście. Więc...
     Z Miśkiem wszystko skończone, bo w sumie to było tylko takie wakacyjne love, spotkaliśmy się kilka razy i tyle. Ale było cudownie, było mi z nim naprawdę wspaniale. Ciągle mi brakuje takiej bliskości, poczucia bezpieczeństwa, czułości jakie dawał mi On. Ale radzę sobie bez tego, chociaż czasami (ostatnio coraz częściej) mam ochotę tak po prostu się do kogoś przytulić. Jednak póki co hamuję się.

     Teraz jestem już w 3 klasie, zupełnie nowej, bo poprzednią nam rozbili. Jestem teraz w 3c i pasuje mi to, bo wszystkich (no prawie wszystkich) znałam już wcześniej i w sumie ta klasa bardziej mi odpowiada niż nasza "d". Tutaj czuję się akceptowana, lubiana, wszyscy są moimi przyjaciółmi. Kiedy idę na jakiś konkurs to słyszę okrzyki "Powodzenia!", "Trzymamy kciuki!" itp. Jak idę korytarzem wszyscy się do mnie uśmiechają. Kiedy wchodzimy do klasy to jestem już cala poturbowana, bo chłopacy jak przechodzą to jeden mnie szturchnie, drugi połaskocze, trzeci potarga włosy...
Kocham Was wszystkich, placki, i nie wyobrażam sobie bez Was życia!