Siedzę sobie spokojnie w zaciszu mojego pokoju, zastanawiam się co napisać w tej notce. Dzisiaj dużo myślałam o tym wszystkim co dzieje się w moim życiu, jak się zmieniłam. A więc zróbmy retrospekcję...
Po pierwsze znowu mam brata. Tak, wszystko już między nami w porządku. Już. Ale wcale tak nie było. Ta relacja naprawdę była toksyczna. Stwierdziłam więc, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Powiedziałam Ci że to już koniec, że Cię nie kocham i w tamtym momencie to było szczere. Tak, przestałam Cię kochać, na szczęście na chwile. Było Ci przykro, wiem. Mi też. A potem wszystko, dosłownie wszystko Ci wyznałam, całą historię mojego życia. Polały się łzy. Zacząłeś mnie przepraszać, powiedziałeś jak bardzo Ci na mnie zależy, ale i tak na koniec stwierdziłeś, że jesteś idiotą i lepiej będzie jak się ode mnie odpierdolisz. Ja powiedziałam Ci, że wcale nie jesteś głupi i pokazałam ile dla mnie znaczysz, jak bardzo Cię potrzebuję. Tak bardzo chciałam żebyś został. Zostałeś. Ale każdą rozmowę zaczynałeś "Cześć koleżanko" albo "Co słychać koleżanko". I cholernie bolało mnie te twoje "koleżanko" zamiast siostro. Dopiero po dłuższym czasie odważyłam się i zapytałam czy znowu możemy być rodzeństwem - "możemy" niby tylko jedno słowo a tyle dla mnie znaczy. Dziękuję.
Po drugie ta pustka w sercu została zapełniona. Tak, mam chłopaka. Wiem, że to niewiarygodne, sama czasem w to nie dowierzam, ale to prawda. I jestem z tego powodu cholernie szczęśliwa. To wspaniałe uczucie kochać i być przez kogoś kochaną. Uczucie, którego tak długo mi brakowało, aż zwątpiłam w to, że potrafię kochać. Ale Ty mi udowodniłeś, że potrafię i to nawet bardzo mocno. Nie powiem, że jest idealnie, bo zdarzają się małe "kryzysy", ale mimo to radzimy sobie. Kochamy się, potrzebujemy się nawzajem i cholernie nam na sobie zależy. Ale jeszcze wszystko przed nami. Przecież przyszłość stoi otworem, wystarczy mieć odwagę skorzystać :)
W środę zrobiliśmy trochę poważniejszy krok i byłam u Skarba w domu. Z nerwów aż mnie brzuch rozbolał ale potem było ok, nawet lepiej niż ok :)
Po trzecie były święta i sylwester. Po raz pierwszy od kilku lat poczułam magię tych świąt, były naprawdę udane, takie rodzinne. Byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa, nawet mimo to że pod choinką nie było wiele. W sylwka byłam na sali, roznosiłam gorące napoje. I wiadomo ja, jak to ja, oczywiście musiałam się oblać wrzątkiem. Na początku nie bolało tak bardzo, wzięłam to pod zimną wodę i było ok. Ale jak wróciłam do domu (w którym było gorąco) to dopiero zaczęło mnie boleć, ledwo dobiegłam od drzwi do kranu. Od 4 do 7:30 to schładzałam, potem zmęczenie, ból i frustracja mnie pokonały i zaczęłam płakać. Mama się obudziła, zrobiła mi okłady. Pomogły ale nie na długo. O 13:30 mimo bólu padłam z wycieńczenia. O 17:30 obudziła mnie Paulina ;/ Zarobiłam 150 zł, z czego od razu 30 wydałam na maść. Pół łapy oparzone, boli, goi się jako tako, możliwe że zostanie blizna.
Po czwarte Filip przepisał się do starego. Dziwny widok :D Idę sobie korytarzem, gdzieś go zobaczę i myślę sobie "o lol Filip". Ale tak właściwie to fajnie, będziemy mogli czasami porozmawiać, pocieszający jest sam fakt, że się widzimy. Bo mieć jedyny kontakt przez gg czy facebooka to trochę przykre. A teraz możemy porozmawiać twarzą w twarz :) No niestety będziesz miał trochę do nadrobienia materiału i nie oszukujmy się - niezły zapierdol w przyszłości, ale taki jest stary. Ludzie też są "dziwni". Przyzwyczaisz się.
Po piąte mam średnią 4,28. Z jednej strony to szokujące bo to moja najniższa średnia w życiu, zaś z drugiej strony mam najlepszą średnią w klasie. Ale wiem, że w tym semestrze trochę sobie to wszystko olewałam, nie starałam się. Teraz muszę wyciągnąć na pasek. Absolutnie muszę. I się o to postaram.
Postaram się jakoś to całe moje pogmatwane życie tak poukładać, żeby było jak najlepiej. I wiem, że mogę to zrobić.
liczę na więcej wpisów ;)) .
OdpowiedzUsuńFilip. ;]