sobota, 30 kwietnia 2011

Wycieczka po okolicy

      Dzisiejszy dzień minął mi bardzo pozytywnie ;) Spędziłam go głównie na świeżym powietrzu. Najpierw z mamą sadziła magnolię, a później podlewałyśmy świerki. Wstawiłyśmy strumień na drobne kropelki i wtedy zaczęło mocno wiać w naszą stronę. Całe zmokłyśmy.

Kiedy wyschłam poszłam do ogrodu. Powylegiwałam się się na trawce, rzucałam patyk psu, sprawdziłam jak rosną mi uprawy. A jaki dobry szczaw jadłam! W poniedziałek ugotuję szczawiówkę ;p
Potem byłam na spacerze z siostrą Patrycją i siostrzenicą Weroniką. Zrobiłam też "kilka" fotek.

piątek, 29 kwietnia 2011

Bez

      Dzisiaj czuję się beznadziejnie. W nocy miałam okropny sen, obudziłam się o 4:42 cała roztrzęsiona. Przez to cały dzień mam doła ;/ Nie mam na nic siły. Chyba wezmę kocyk i pójdę na  ogródek się poopalać. Chociaż z drugiej strony trochę wieje. Jedynym plusem dzisiejszego dnia, jest to że mam ładny bez w kuchni :)

czwartek, 28 kwietnia 2011

Ale ze mnie śpioch...

                Właśnie przed chwilą się obudziłam. Wiem, wiem, że jest 21 ale jak wróciłam ze szkoły byłam taka padnięta, że o 16:30 usnęłam. Przez to znowu przepadł mi fitness ;( Jak tak dalej będę opuszczać to takie ćwiczenie nie ma sensu. Muszę wziąć się do roboty. W międzyczasie siedzę i przeglądam katalog w poszukiwaniu ładnych perfum dla Oliego. Jeszcze trzeba się do szkoły ogarnąć ;( Ale i tak na trzech lekcjach mam próby więc nie będzie tak źle. No i jeszcze muszę znaleźć zeszyt od fizyki, bo nie wiem gdzie go posiałam, a pani jutro zbiera. Jak tak czytam tego posta to widzę, że zupełnie nie ma on sensu, więc kończę i idę spać.  ;*

środa, 27 kwietnia 2011

Na życzenie Filipa opowiedanie w pół godziny.

 Opowiadanie, które miałam napisać w pół godziny bo założyłam się z Filipem. Osoby wrażliwe niech tego nie czytają ;)

Wcześnie w domku

           Dzisiaj wcześniej w domku bo urwałam się z anglika ;)
Właściwie to tak zupełnie przypadkowo wyszło. Przez 3 lekcje mieliśmy próby do przedstawienia na 3 maja. Gdy po ostatniej, z samego dołu doczłapałam się na samą górę, zobaczyłam, że pod klasą nikogo niema. Ucieszyłam się i schodzę na dół. Na 2 piętrze patrzę, a tu Dzióbek rozmawia z naszą wychowawczynią, a obok czeka na niego Rolas. To zagadałam do niego:
- Już myślałam, że całą klasą spieprzamy z angielskiego...
- No bo spieprzamy.
- No co ty?! Ale fajnie!
- Dawaj na dół. Dzióbi, nawet Olga idzie.
Jak zeszliśmy do szatni to Hubert powiedział, że on zostaje. Dzióbek też nie chciał iść, bo i tak miał zwolnienie z 20 minut, a ma już dużo nieobecności. Andzia szła do domu, Szulcik też już zaginął w akcji. Rymarz zaczął prosić Dzióbka, żeby też poszedł. W końcu przerwa się skończyła i wyszłam myśląc sobie: "Oni niech robią sobie co chcą, ja tu nie zostanę". Ale jak przyszło co do czego to prawie nikt nie uciekł. Jak zwykle.

No więc ja poszłam do tego swojego Oriflame. Po drodze już planowałam sobie co będę robić przez te 3 godziny. Właściwie i tak nie miałam kasy, nie chciało mi się w taki upał szlajać po mieście, a na wcześniejszy autobus bym nie zdążyła. Akurat spotkałam tam panią Ewę, która podrzuciła mnie do domu.


Teraz chcę się postarać, żeby w miarę możliwości pisać codziennie. Mam nadzieję, że mi się uda ;)

wtorek, 26 kwietnia 2011

Szkoła...

      Jutro kolejny, nudny dzień w szkole. Właściwie to teraz 3 dni, po majówce 3 dni, idę na 3 tygodnie do szpitala i do wakacji 3 i pół tygodnia. W sumie w szkolę będę jeszcze 23 dni (coś sporo tych trójek...).  No i mam dylemat bo nie wiem czy się smucić, czy cieszyć. Z jednej strony to tylko 23 dni do wolności, słodkiego lenistwa, spania pod namiotem, wylegiwania się na plaży i taplania w Miedwiu... Ale zostały mi tylko 23 dni z moją kochaną klasą. Naprawdę nie wyobrażam sobie, jak to będzie bez nich ;( Strasznie się z nimi zżyłam, świetnie się dogadujemy i razem bawimy. Jak sobie pomyślę, że mam was wszystkich stracić to chce mi się ryczeć ;( 
Kocham was! Zrobię wszystko, żeby kontakt nam się nie urwał! ;** <3

Wielkanoc

        Tegoroczne święta minęły mi bardzo miło. Wczoraj była dyskoteka, dzisiaj odwiedziliśmy babcię. Usłyszałam u niej przerażające historie, zabawne anegdoty, zjadłam specjały babci i było bardzo pozytywnie.

        Nawiązując do dyskoteki. Na początku była straszna stypa, nikt nie chciał tańczyć, ale później jakoś się rozkręciło. Sama też się rozkręciłam i wywijałam na parkiecie jak nigdy. Jak puścili Shakira - Loca to pozbyłam się wszelkich zahamowań i to co tak robiłam... aż brak mi słów ;) W domu byłam o 3.


                Jak widać na załączonym obrazku - przefarbowałam się. I tak kolor już mi trochę zszedł i nawet mam 1 cm odrosty, chociaż farbowałam się miesiąc temu.

                Idę do szpitala na rehabilitację. Na 3 tygodnie. Masakra... Nie wiem jak ja to przeżyję. Nie dość, że do końca roku szkolnego zostało tak niewiele czasu, to jeszcze ograniczają mi go. A chciałabym jak najlepiej wykorzystać go z moimi kochanymi wariatami z 3c ;( Bo po wakacjach już się nie zobaczymy ;(((